piątek, 27 grudnia 2013

Nigdy nie narzekaj, że masz pod górkę...

Dziś będzie trochę patetycznie i romantycznie. Wielokrotnie zdarza się nam mówić, że ktoś ma łatwiej, ma prostszą drogę czy, że zwyczajnie ma więcej szczęścia. Sam tak się nie raz wypowiadałem, do czasu...Pewnego dnia usłyszałem kilka zdań, które mogą być mantrą dla każdego z nas-"Skoncentruj się na sobie i na tym co robisz w danym momencie. Nie czekaj na to co ludzie powiedzą. 'Walcz' o to co kochasz i pragniesz bo nic nie jest podane na tacy. Żyj tak byś mógł codziennie rano spojrzeć w lustro i powiedzieć'Idę wlasciwą droga i już nic mnie nie zatrzyma w drodze na sam szczyt''. Siłę tych słów przełożyć można na życie biegacza-'on jest szybszy, lżejszy, ma talent, predyspozycje, on wygrywa'. Można tak wilczać bez końca. Jednak to wszystko nie wzięło się
znikąd. Większość jest efektem ciężkiej i mozolnej pracy. W tym momencie nasuwa się każdemu pytanie-ile muszę pracować i jak, żeby osiągnąć sukces! Odpowiedź na to pytanie jest sprawą indywidualną, a skwitować je można następująco-'Trenuj tak ciężko jak wysok jest postwiony cel, który chcesz osiągnąć. Gdy będziesz już na szczycie przez Twóją głowę przejdzie myśli-czas podnieść poprzeczkę.'Tylko progres stanowi podstawę rozwoju, a jego granice wyznaczamy sobie sami. Tak jest w bieganiu najpierw kilometr, później 5 km. Następnym etapem jest cudowna granica 10 km, po czym następuje etap półmaratonu, który jest wstępem do zostania maratończykiem. Czy to koniec drogi?Dla niektórych pewnie tak! Mnie jednak zawsze ciekawi co jest dalej....

wtorek, 24 grudnia 2013

Pogoń za kilometrami, choroba, przerwa...






W tych kilku słowach mógłbym opisać to co się działo od ostatniego wpisu na blogu. Czy to przez bieganie mnie tak długo tu nie było? I tak i nie! Rozpocząłem pracę dla portalu ultrabiegi.pl i musiałem poświęcić się pisaniu artykułu. Teraz będę mógł trafiać do większego grona czytelników, pomagając im zrozumieć problematykę medycyny sportu, rehabilitacji. Równocześnie będę miał mniej czasu na swoje prywatne "wywody i wypociny". Jednak nie będę ukrywał, że dzięki możliwości publicznego pisania spełnia się jedno z malutkich marzeń związanych z bieganiem. Coś kosztem czegoś, bo bieganie to tylko część mojego życia i to nie ta najważniejsza.

Treningi:

Przez te dwa i pół tygodnia zmieniłem trochę schemat treningów.Staram się, żeby w ciągu jednego tygodnia wykonać dwie jednostki treningowe podczas, których dam z siebie maksa: podbiegi i zbiegi, długi bieg w tempie startowym, bieg z tempem narastającym, kilometrowe odcinki biegane w trzecim zakresie. Reszta dni biegowych to luźne biegi z delikatnymi akcentami. Staram się nie zaniedbywać treningu siłowego choć brakuje mi na niego czasu i sił...

Kilometry:

Tak, tak nawet ja mam obsesje pokonywania kolejnych granic i barier. I tak zbliżam się do pokonania 3000 km w 2013 (z czego ponad 1/3 w ostatnich 3 miesiącach) co uważam za bardzo dobry wynik w pierwszym poważnym roku treningowym. Zostało jeszcze 9 km do pokonania. Cel na 2014? O tym napisze w kolejnym poście..

Choroba:

Są chwilę kiedy nawet najwięksi twardziele pękają i malutkie wirusy ich pokonują. Tak samo było ze mną. Cztery dni bez biegania bo mój brzuch był wykręcany jak ręcznik do "marchewy" na obozach. Cierpiałem nie dość, że z powodu choroby to jeszcze z faktu, że nie mogę biegać. Po tych czterech dniach po raz kolejny uświadomiłem sobie, że bieganie jest moim narkotykiem ( co prawda nie jedynym ). Jak nie mam okazji sobie strzelić "działki"to cierpię męki. Dlatego dziś po przerwie strzeliłem sobie 25 km:) Mimo, że nogi nie były idealne, czułem się osłabiony, a brzuch co chwile przypominał o sobie było to TO co  potrzebowałem!

Życie, a bieganie:

Tak na koniec małe przemyślenie. Kiedyś usłyszałem od bardziej doświadczonego biegacza, że to sport dla ludzi o mocnym charakterze. Dziś sam mogę się na ten temat wypowiedzieć. Bieganie długodystansowe, w górach to nie sport dla "słabych", ale to czy będziesz twardy nie zależy od tego czy się taki urodziłeś czy nie! Jeśli wytrzymasz trudy treningów i zawodów to musisz wiedzieć, że ten sport sam cię ulepi na nowo z takiej gliny, która nie pęknie przy pierwszej lepszej okazji. Każdy moment gdy wychodzisz z domu na trening jest kolejną cegiełką stawianą jako fundament Twojego charakteru. Pamiętaj 'zły trening to ten, który się nie odbył'.

czwartek, 5 grudnia 2013

Życie biegaczy

Krok za krokiem, metr za metrem, kilometr za kilometrem i tak pojawił się grudzień w moim kalendarzu. Listopad minął i już nie ma po nim śladu, no może prawie nie ma bo 411 km, które przebiegłem nie minęły bez echa. Był to kolejny rekordowy miesiąc pod względem pokonanych kilometrów! Powoli zbliżam się do 500 km, które chciałbym, żeby stały się regularnością miesięcznego przebiegu. Nie będzie to łatwe, ale gdy jesteś uzależniony to za każdym razem chcesz więcej i tak samo jest z moim bieganiem. Poza tym wychodzę z założenia himalaistów, którzy wracając z wyprawy już w głowie mają plan na kolejny swój "Everest", a to jak wysoko zawiesimy poprzeczkę zależy wyłącznie od nas! Nie zgodzę się tu z hasłami-"możesz, nie musisz"; gdy człowiek już tak daleko zaszedł już nie może przestać bo podświadomość nie pozwoliłaby mu na odkładanie treningów czy marzeń...


Miałem ostatnio czas poczytać różne opinie na temat biegaczy, ich stylu życia. Wiedza ludzi piszących artykuły o NAS jest porażająca. Weźmy pierwszy lepszy zarzut skierowany pod naszym adresem.
        Biegacze mówią tylko o treningach, zawodach, czasach? Prawdą jest, że ciężko o tym nie mówić gdy jest się wśród SWOICH, ale gdy spotykam się z ludźmi, którym bieganie jest obojętne, rozmawiam o ciekawszych tematach! Bieganie to nudny temat i nie jest dobry do wieczornej kolacji czy do popijawy z kolegami.
        Zarzuca się NAM, że jesteśmy wiecznie uśmiechnięci!? Co w tym kur... złego? Jakby każdy redaktor przebiegł tyle kilometrów co MY i miałby tak wielką satysfakcje jak MY to też miałby banana od ucha do ucha! Polacy to smutny naród-gdy biegam rano do pracy wszyscy są smutni bo wiedzą, że nie czeka na nich nic przyjemnego, a tylko tłok w tramwaju i praca po godzinach. Dlatego biegnąc uśmiecham się do ludzi, pozdrawiam kierowców stojących w korkach dziwnie patrzących na mnie! Chce dawać ludziom zupełnie mi obcym coś co jest bezcenne dla mnie.
       JESTEŚMY samotnikami? Jawna bzdura. Uwielbiam towarzystwo innych ludzi, ale gdy idę na trening to nie ciągnę kogoś kto nie ma z tego przyjemności. Idę sam bo to chwila dla mnie, żebym mógł obcować sam na sam ze swoim ciałem. Wsłuchać się w rytm serca, czy oddech. To dla mnie ważne, a wręcz intymne. Dlatego gdy wracam z treningu jeszcze bardziej cieszy mnie obecność bliskich mi osób. Tego wymaga higiena relacji międzyludzkich i nic tu nie jest związane z tym czy jesteśmy biegaczami czy nie!
       NASZE życie jest monotonne? Oczywiście dla kogoś kto nigdy nie kupił butów biegowych, a później kolejnych to życie biegacza może być nudne. Trening, dieta, zawody? Powiem za siebie-nie będę nigdy biegał maratonu poniżej 2:30, nie będę olimpijczykiem więc schemat życia nie jest, aż tak rygorystyczny co nie oznacza, że nie mam pewnych stałych elementów dnia!W tym wszystkim mam czas na chwilę zapomnienia tj.imprezy, nieprzespane noce, alkohol, "śmieciowe"jedzenie! Ja jestem BIEGACZEM-CZŁOWIEKIEM, który ma swoje słabości i normalne życie! Czy mam wyrzuty sumienia, że uważając się za ambitnego amatora/pół profesjonalistę czasem niweczę trudy treningu? Mam, ale co z tego? Daje z siebie maksa na kolejnym treningu i satysfakcja wraca! Więc nie jest tak nudno:)


Nic kończę! Na resztę zarzutów odpowiem następnym razem. Trzeba coś zjeść i iść na trening...