piątek, 24 stycznia 2014

Zima, zima, zimnoooo....



Wszyscy chcieli to przyszła zima zła bo jak ją można inaczej nazwać jak temperatura odczuwalna sięga -17! Teraz już nie ma odwrotu-trzeba trenować w takich warunkach jakie są, ewentualnie można przerzucić się na bieżnie mechaniczną!

Jak to jest z tym treningiem w tak trudnych meteorologicznie warunkach? Jak powiada klasyk-"nie ma złej pogody są tylko słabe charaktery". Według mnie to jest nazbyt patetyczne określenie i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Nie zaliczam się do ludzi, których byle jakie przeciwności losu jak np śnieg, mróz czy wiatr odstraszą od wyjścia na trening, ale rozumiem tych co zwyczajnie wtedy odpuszczają! Czy to źle? Nie! Uważam, że większość z nas to zwykli śmiertelnicy, a nie ludzie, którzy żyją z biegania! My musimy przed wszystkim czuć przyjemność i satysfakcje z tego co robimy! Gdy zaczniemy naszą zabawę z bieganiem traktować jako obowiązek-łatwo się zniechęcić nawet najbardziej wytrwałym i zakochanym w tym sporcie! Ja osobiście uwielbiam biegać gdy pada śnieg i jest lekki mróz, a do tego przebijają się Słońce zza chmur! Jednak takie idylliczne warunki, rzadko mają miejsce więc biorę co życie daję!

Od dziś wprowadziłem nowy element treningu-więcej biegania w pierwszym zakresie tempa! Zwiększa to wydolność tlenową mimo, że po treningu człowiek nie "czuje" tego w nogach to korzyści będą w odpowiednim momencie! Wielu uważa, że jak nie dadzą do "pieca" na każdym treningu to nie będzie efektu! Nic bardziej mylnego! Organizm człowieka potrzebuje non stop nowych bodźców, żeby się rozwijać! Poza tym codzienny trening na maksa prowadzi szybko do "zajechania"-przerobiłem to na swojej skórze! Nie polecam! Czuję, że forma rośnie z biegu na bieg! Nie koniecznie wynika z tego, że stopniowo zwiększam "obroty" myślę, że jest to efekt większej ilości snu i kalorii dostarczanych do organizmu!


poniedziałek, 20 stycznia 2014

Kiedy dopada Cię bezsilność


Końcem grudnia dopadł mnie syndrom przetrenowania. Po ostrych treningach w październiku, listopadzie i grudniu (łącznie koło 1200km)-ciało odmówiło mi posłuszeństwa! Chciałem bardzo wyjść trenować, ale zdrowy rozsądek trzymał mnie w ryzach! Byłem 'wiecznie' śpiący, mięśnie obolałe, miałem problemy ze snem, nie było we mnie energii! Po tygodniu przerwy i wyraźnym przełomie jeśli chodzi o regeneracje mojego organizmu, który odczułem 1 stycznia 2014 następnego dnia byłem na pierwszym spokojnym bieganiu. Nie czułem się super świeży, ale każdy stawiany krok był dla mnie radością. Wiedziałem, że to jeszcze nie to, że to za wcześnie (przerwa powinna trwać minimum 3 tygodnie), ale już nie mogłem przestać. Rozpocząłem, krótsze, ale intensywniejsze treningi. Zwiększyłem ilość przyswajanych kalorii, położyłem większy nacisk na regeneracje. I co? I to, że mamy 20 stycznia, a ja wracam nie dość, że na poziom z okresu przed problemami zdrowotnymi to są już momenty duże lepszego biegania, kiedy wyraźnie noga lepiej "podaje".

Jestem młodym i ambitnym biegaczem, z krótkim stażem biegowym, a zacząłem pokonywać takie ilości kilometrów jakie powinienem za rok czy dwa...Tak też mówili mi starsi koledzy, ale jak to mówią, że najlepiej uczyć się na własnych błędach! Teraz jestem mądrzejszy o kolejną lekcję. Wiem jak ważna jest regeneracja, odżywianie i stopniowe zwiększanie "dawki" biegowej!

Organizm ludzki jest świetną maszyną, która szybko adoptuję się do sytuacji jaką zastanie! Jednak ma też swoje granice wytrzymałości, które ja przekroczyłem, ale zdążyłem zawrócić z drogi, która prowadziła do jeszcze większych problemów...

Czy uważam to wszystko za porażkę? Tak! Jednak uważam ją za bezcenną lekcje! Teraz wiem jakie pułapki czekają na mnie w moim 'małym życiu' sportowca amatora:)


Początek roku to czas postanowień. Moje prezentują się następująco:

- 4000 km 2014 roku,
- złamanie 3 h w maratonie,
- dobry występ w Biegu Rzeźnika i Biegu 7 Dolin,
- kwalifikacja do UTMB,
- praca nad planami treningowymi, sposobami regeneracji, odżywianiem w okresie około startowym.

Wierzę mocno w ich realizację bo mam wsparcie w bliskich mi ludziach, którzy wierzą we mnie i wspierają zawsze kiedy tego potrzebuję!