sobota, 8 lutego 2014

Do sukcesu prowadzi droga po schodach...

Dziś już wiem, ale kiedyś nie zdawałem sobie sprawy. Zaraz, zaraz bo zacząłem tak trochę nie po bożemu z tymi moim wywodem. Każda nasza decyzja ma wpływ na przyszłość bezwględu czy jest na płaszczyźnie życiowej czy sportowej  czy też jest prozaiczna bądź bardzo istotnie wpływająca na naszą przyszłość. Kiedy rozpocząłem przygodę z poważnym amatorskim bieganiem nie zwracałem uwagi jak biegam i co biegam bo nie wieeziałem o co w tym wszystkim biega. Frustracje gdy nie mogłem biegać z treningu na trening szybciej czy też brak odczuwania przyjemności z biegania często mi towarzyszły. Trzeba było się zatrzymać, zastanowić jak dany trening wpłynie na mnie nie dziś ale za tydzień bądź miesiąc. Poznałem swoją fizjologie, wiem teraz jak mam odpoczywać kiedy jak mam ukierunkować swoje treningi by choć przybliżyć się o jeden tytułowy krok po schodach do celu. W życiu też tak było, przecież nie musiałem być lekarzem, przeczytać setki niepotrzebnych informacji czy też poświęcić częściowo marzeń. Wystarczyło w odpowiednim momencie wybrać ścieżkę sportowej kariery i zamiast wstawać o 6 do pracy wstawałbym na trenig z perspektywą powrotu po 2 h na śniadanie i kolejna porcję snu! Oj, ale dość tych nostalgicznych podróży do przeszłości. Teraz ważne jest to żebym wykorzystał swój potencjał jako...no sam nie wiem-chyba, żebym mógł swoją wiedzą pomóc  sportowcom zarówno amatorom jaki i tym co żyją z tego!

Straszny gawędziarz ze mnie! Myślę, że Sabała by się nie powstydził. Przechodząc do suchych faktów. W 2014 już pękło 425 km. Może to i nie dużo dla niektórych, ale ja patrząc na trening z roku poprzedniego to uczyniłem znaczny progres! Coraz większy nacisk kładę na wytrzymałość biegową oraz poprawę technikę samego  biegu jak i ekonomicznego pokonywania podbiegów. Z wyraźnym zniecierpliwieniem czekam na pierwszy start bo juz brakuje mi tej dawki adrenliny i uczucia rywalizacji!